sobota, 27 sierpnia 2016

Capilutto Dos









Stał oparty o barierkę z której obserwował wszystko to co dzieje się na torze na którym panował duży ruch. Kilka tańczących par przewijało się pomiędzy nastoletnie dzieci, który,m jazda sprawiała lekjkkie problemy. Dlatego zatrudniono koordynatorkę, którą była meksykanka. Włoch był tu właśnie by obserwować nastolatkę. Mimo że znajdowała się obok Jazmin by kręcić próbe Gastona i Delfiny przez co szturchsała go w ramie chcąc go sprowadzić na Zimię. Przyjaciółka wiedziała bowiem czymm tak naprawdę intrygował się chłopak. Tak to ona wiedziała że podkochuje się w Valente o czym obiecała nikomu nie mówić ale nie mogła pozwolić by królowie toru to zauważylli. Wieedział że przyjaciele nie zaakceptują tego co czuł do meksykanki dlatego
 nikomu nie mógł się zmierzyć z tego co mu sie dziś przyśniło. Ten sen nie był pierwszym i domyślał się że nie ostatnim jakiego doświadczy. Jeszcze nie wiedział że szatynka odwzajemnia sennne marzenia. Krok w przód obrót i skok obrót i krok w tył. Pokazywała te ruchy dzieciom nie zdając sobie sprawy że ktoś ją obserwuje. Tańczyła dla siebie nie na pokaz by mu się przypodobać. Robiła to bez własnej woli. To mu sie w niej podobało. Nie okazywała mu najmniejszej cząstki tego że go lubi. Udawała obojętność. To zachowanie dziewczyny wobec niego było mu obce, nowe. Być może to dlatego skradła mu serce ? Jednak nie umiał zrobić tego samego w stosunku do niej. Był zakłopotany nie znając sposobu by się do niej zbliżyć chodźby na chwilę. Nie wiedział, że szansa przyjdzie szybciej niź myślał. Jego obserwacje przerwała podjeźdzająca para przyjaciół, którzy skończyli próbę.  Matteo spojrzał na Argrentyńczyka dając mu butelkę wody. Krople potu opadały z jego czoła na szyje. A włosy opadły na szyje niszcząc perfekcyjną grzyweczkę. Za to jego partnerka od razu upadła bezwładniue na krzesło zdejmując wrotki. Zaraz do niej dołączyła podekscytowana przyjaciółka chcąc szybko pokazać nagranie, o które brunetka prosiła.
- To układ na konkurs ? - pyta wysoki brunet.
- Oczywiście, że tak. Nowy i w dodatku jest dziełem mojej ukochanej - mówi dumnie patrząc na Delfinę. Włoch nie miał pojęcia dlaczego tak naprawdę są razem lecz uważał, że pasują do siebie. Oboje zepsuci do szpiku za to Matteo tylko takiego udawał by nie być gorszym od przyjacciela. Nie wiedział, że Peridia skrywa w sobie lepszą strone i ma kilka pasji o których nikt nie wie.
- Gratulacje. Na pewno wygracie - mówi przekonany. Przecież ta para zawsze wygrywała. Była najlepsza i nikt nie mógł się z nią równać. Na tym właśnie polega bycie parą królewską toru.
- Dzięki. Chociaż ja wiem, że wygram - mówi z przekonaniem do odległego myślami Matteo, którego przyłapał na gapieniu się na Lune.  Od dawna podejrzewał, że przyjacielowi żywiołowa szatynka zakręcciła w głowie. Jednak nic sobie z tego nie robiąc wiedząc, że mu przejdzie. Jak zawsze. Zazwyczaj zainteresowanie Włocha jakąś dziewczyną nie trwało dłużej niź tydzień.
- A ty startujesz ? - pyta Argentyńczyk unosząc brwi. Załorzył ręce na pierś oczekując odpowiedzi.
- Nie nie startuje z tobą nie mam najmniejszych szanns- odpowiada półżartem a pół serio. Król toru poklepał go po ramieniu prowadząc do baru by postawić koktajl mna pocieszenie. Gaston pozbył się jednego wielkiego konkurenta z czego był dumny. Jak to mówią '' trzymaj przyjaciół blisko a wrogów jeszcze bliżej ''  Tylko jego przyjaciel mógł stanowić poważną konkurencje i o tym Peridia doskonale wiedział. Do konkursu pozostało nie wiele czasu i nie jest możliwe że uda się zdobyć w tak krótkim czasie na tyle dobrą partnerkę by mógł go pokonać. A Gaston musiał wygrać chodzby nie wiadomo co się stało.



Argentyńczyk spacerował pod ramie razem ze swoją dziewczyną po parku. Słońce padało na ich ciała olśniewając parę niczym Bogów. Za których się uważali. Nie widzieli w sobie żadnych wad lecz doskonałość i wielkość nad wszystkim innym. Być może jednak nie są tak doskonali za jakich sie podają. Każdy człowiek poprzez swoje wady dąży do perfekcji. Jednak mimo tysiąca prób nikt nie może stać się idealny. Natomiast w miłości jest odwrotnie  zakochani a raczej zauroczeni ludzie idealizują drugą połówkę natomiast ludzie zakochani widzą nawet drobną wade potrafią spojrzeć na człowieka zupełnie innym okiem i pokochać każdą  '' nie idealność '' jaką posiada. Pokochać oraz docenić a w niektórych przypadkach zmienić. Jednak pojedyncza wada , często większa lub nie czyni nas wyjątkowymi. O czym nie możemy zapomnieć. Ludzie często to robią chcąc upodobnić się do innych ich zdaniem '' lepszych '' czy '' piękniejszych'' Jednakże zapominają wtedy o prawdziwym '' ja'', które ich zdaniem jest źle widziane w oczach innych. Taki właśnie był Gaston. Dążył do perfekcyjności, której wymagali rodzice. Zapominając przez to, że nie jest robotem stworzony na '' boski obraz '' lecz może kreować sam własny los bez ingerencji innych ludziach. Bał sie jednak to robić przez obawę na reakcje rodziców, którzy uważali jego brata za '' gorszy typ'' przez to iż Pedro realizował marzenia związane z muzyką. Co wychodziło mu to naprawdę wspaniale. Czasem zazdrościł tego dwudziestolatkowi chcąc być jak on. Jednak zamiary rodzicieli były inne wobec niego. Natomiast Delfinie nie przeszkadzał żaden warunek postawiony przez Rey'a. Miała wszystko co chciała; urodę, talent, sławe oraz najprzystojniejszego chłopaka w całym mieście zaraz po jego przyjacielu. Czego więcej trzeba jej do życia ? Właśnie niczego. Nastolatka ma wszystko. Jest rozpuszczona i arogancka. Te dwie negatywne cechy dały jej władzę, dzięki której każdy ją szanował i liczył się z jej zdaniem. Takie było życie królowej toru. Usłane różami mimo tragicznej śmierci swojej mamy, którą bardzo przeżyła jednak nie tak jak jej siostra. Zamknęła swoje serce na ludzi jej bliskich. Czy była zakochana w Gastonie? Oczywiście ale bardziej chodziło jej o to jak razem wyglądają czy współpracują na torze.  Ale czy łączy ich coś ponad to ? Nikt nie umie na to odpowiedzieć. Nawet oni sami. A może po prostu nie chcą?
- Co znowu piszesz ? - pyta zaciekawiony zerkając do tabletu swojej dziewczyny. Siedzieli już na murku przy szkole. Drzewo rosnące przy nim dawało cień dwójce zakochanych. Uwalniało od codziennych tu upałów do których się przyzwyczaili lecz musieli dbać o swoją skóre prawda? By była perfekcyjna.
-  Sprawdzam statystyki i komentarze - odgania włosy z ramienia do tyłu przesuwając po ekranie. Niestety jej mina nie była za wesoła. Co chłopak od razu zauważył. Chwycił troskliwie dłoń dziewczyny.
- Znowu ta cała Felicyty ! Mam dość jej komentarzy. Musimy ją zablokować- mówi triunfalnie.
- To nie jest rozwiązanie rybeńko. Założy kolejne konto i nic z tym nie zrobisz. Musisz ją odnaleźć - radzi chłopak wpatrzony w twarz ukochanej. Położył dłoń na jej policzku po czym spojrzał w jej oczy. Wydawała się taka bezbronna przed nim ale żłość biła z jej oczu. Wiedział, że zaraz wybuchnie. Nie chcąc tego pocałował ją dla uspokojenia. Dziewczyna odwzajemniła gest chłopaka łapiąc jego dłoń. Po tej chwili czułości zeskoczyli z murku trzymając się za ręce idąc w kierunku szkoły. Przypadkowo całą sytuacje obserwowała Nina z łzami w oczach. Zacisnęła mocniej powieki przywierając kupkę książek, które trzymała w dłoniach bliżej klatki piersiowej. Szła z zamkniętymi oczami dłuższą chwilę dopóki nie wpadła na chłopaka jej siostry. - Uważaj jak idziesz niezdaro ! Nosisz bryle a oczu nie masz - prycha wściekły Peridia pomagając Delfinie w podnoszeniu książek po czym wstał i zwrócił je właścicielce patrząc z góry z niesmakiem na kucającą mlodszą Simonetii, która ledwie radziła sobie z podniesieniem swoich książek. Dziewczyna cały czas obwiniała się za swoją niezdarność, która była słodka dla niektórych lecz bardzo uciążliwa dla życia młodej szatynki.  W takich chwilach zawsze znalazła się  Luna. Dziewczyny były najlepszymi przyjaciółkami. Cóż się dziwić gdyż to właśnie w willi Reya w której mieszkały siostry Simonetti pracowali rodzice Luny i w którym ona mieszkała. Dziewczyny miały nawet wspólny pokój. Nastolatki zawarły tajny pakt przyjaźni i pomocy. Dzięki inteligętnej Ninie Luna lepiej radziła sobie w szkole. Natomiast dzięki charyzmatycznemu charakterowi meksykanki Nina nie musiała sie obawiaj dogryzek ze strony siostry czy jej chłopaka. Luna nie bała sie powiedzieć mu kilka słów '' przykrej prawdy '' Tak samo było w tej sytuacji.  Niska brązowooka dziewczyna podjęła wszystkie rzeczy przyjaciółki po czym zmierzyła ostrym wzrokiem Gastona nie bojąc się go ani trochę. Biła od niej odwaga, którą on też czuł a jego pewność siebie zachwiała się lekko. Przeczesał grzyweczkę czekając na wykład od córki personelu wuja swojej dziewczyny. Natomiast Nina kurczowo trzymała jej dłoń chowając się za przyjaciółką.  Nie chciała by przyjaciółka reagowała na prowokacje Peridii.
- Myślisz, że skoro masz kupe szmalu i pozycje możesz bezkarnie znęczać się nad słabszymi ? - pyta w strone ukochanego swojej przyjaciółki - A ty ? Jak możesz pozwolić by twój lalusiowaty chłopak pomiatał twoją własną siostrą, którą powinnaś się zająć ! - syczy w strone pary. Nie przepadała za takim typem ludzi, którzy myślą, że skoro mają majątek i pozycje społeczną są bezkarni na ludzką słabość, którą według nich można wykorzystać. Delfina chwyciła swojego chłopaka pod łokieć mrożąc wzrokiem siedmnastolatki a na koniec posyłając im spojrzenie pełne wrogości, Po czym odwróciła się na pięcie prowadząc chłopaka do klasy, w której odbywały się ich lekcje. Natomiast obie przyjaciółki obrały zupełnie inny kierunek. Valente chciała wspomóc przyjaciółkę udzielając jej wsparcia przy czym dbała o jej pewność siebie, która pozostawała wiele do życzenia. Właśnie przez tą dwójkę.




Chłopak stał nadal oparty o kolumnie uważnie przyglądając się zaistniałej wcześniej scenie z udziałem  nastolatek i dwójki swoich najlepszych przyjaciół/ Matteo doskonale znał parę i wiedział, że Gaston nie odpuści przyjaciółce Lunity. Znał go na tyle by wiedzieć, że nie warto reagować na to, ponieważ wszystko mogłoby obrócić się przeciwko jemu a tego nie chciał. Powodów przyjaźni chłopaków było wiele. A najważniejszy to stosunki ich rodziców. To właśnie dzięki nim jest w Argentynie a nie w rodzinnych Włochach. Szkoła do której chodzili była tak prestiżowa iż rodzice Balsano martwiąc się o jego przyszłość wysłali go do Włoch. Aże fakt iż rodziny nastolatków były zaprzyjaźnione ułatwiało im to. Osiemnastolatkowie znali się od najmłodszych lat i wiedzieli o sobie wszystko. Nie akceptowali się  całkowicie, ponieważ nie w każdej kwestii byli jednomyślni na przykład gustów wsród płci przeciwnej. Matteo nie rozumiał dlaczego Gaston spotyka się z Delfi. Wszystko co ich łączyło kończyło się na urodzie i popularności. Natomiast Balsano miał swoje zasady. Jego wybranka musiałaby umieć go słuchać wspierać i dzielić tą samą pasje co ona. Nie musiała być najpiękniejszą  modelką ani miliarderką. Wystarczy by była prawdziwa a nie sztuczna. Musiałaby się wykazywać odwagą, dążeniem do celu i musiała bić od niej pozytywna energia. Według chłopaka taka właśnie była Luna. Miała wady ale nie starała się za wszelką cenę stać się ideałem by zdobyć popularność.  Była także tak rozstżepana i niezdarna w jego pobliżu na tyle by go rośmieszyć i pokazać jaka jest urocza przez swoje porażki. Dodatkowym plusem, który zaważył na jego sympatii do niej były wrotki, które oboje kochali. Dziewczyna tak bardzo wczuwała się w swoją pasją, pokazując ją w taki sposób by go oczarować. Nie tylko jego.  Po tych rozmyślaniach o szatynce i rozejrzeniu się w poszukiwaniu '' królów toru'' postanowił podejść do dziewczyn, które pilnie były zajęte rozmową na temat zaistniałego kilka minut temu wypadku.
- Ale .. Luna.. nie musiałaś.. nie warto z nim zadzierać - mówi jąkając się Nina. Chłopak podszedł bliżej by podsłuchać o czym mówią jego koleżanki- On to Gastton.. król toru.. a moja siostra? Zdajesz sobie sprawe jakie piekło miałabym w domu ?- pyta delikatnie gestykulując każde słowo.Valente nie miała pojęcia jak mogła zepsuć atmosfere pomiędzy siostrami. Znała jej siostre jak i Reya u którego pracowali jej rodzice. Starsza siostra Niny umiała obrócić w okół palca każdego nawet wuja. A dodatkowy fakt iż była jego ulubienicą działał niekorzystnie na młodszą z sióstr.Często żałował,że nie ma już z nią rodziców. Niejednokrotnie była światkiem awantur jakie Delfina urządzała Ninie. To właśnie meksykanka pomagala jej się obronić. Niestety w oczach wszystkich Delfina była tą lepszą. Niepokalanym Aniołem, któremu nic nie dało się zarzucić czy udowodnić jej intryg, które Lunie były znane a także Matteo.
- Musiałam ! Nie mogę patrzeć na to jak dajesz się upokorzyć własnej siostrze i tej egoistycznej świni jaką jest Gaston. Nie wiem jak ty możesz go kochać !- mówi tak zdenerwowana nie mogąc pochamować emocji. Ognisty temperament i charakter nie raz pomagały Ninie ale nie raz wpadała przez nie w kłopoty. Nina zasłoniła szybko usta szatynce by przestała mówić widząc zbliźającego się do nich Matteo. Luna natychmiastowo się odwróciła w stronę chłopaka, który je podsłuchiwał. Nie może pozwolić by się wygadał Gastonowi. Obydwie wiedziały, że jest na tyle wiernym przyjacielem by móc powiedzieć Peridii nowo poznany fakt. Właśnie dlatego nie lubila Matteo. Był zbyt podporzątkowany koledze.
-  To ja was zostawie samych- szepnęła Nina skupiając wzrok na swoich butach by tylko nie spojrzeć na Włocha. Chciała odejść lecz Luna sprawnie chwyciła jej dłoń by dziewczyna pozostała przy tej rozmowie. Nina natychmiastowo się cofnęła unosząc głowe wyżej. Spojrzała na wysokiego bruneta.
- Czy mnie słuch nie myli kelnereczko. Czy właśnie rozmawiałyście o moim przyjacielu? A może i o mnie? - unosi brwi do góry uśmiechając się chytrze. Dłonie włożył do kieszeni wyprasowanych kantów.
- Przesłyszało ci się coś królu Pawiu - mówi z lekkim zdenerwowaniem w głosie stojąc naprzeciw chłopaka- Nie rozmawiałyśmy o tobie. Co ty sobie wyobrażasz ? - prycha przez śmiech chcąc udawać wyluzowaną. Jednak obecność chłopaka odreagowywała na jej ciele tworząc melodyjne fale o czym wiedziała zbyt dobrze. Chłopak spojrzał a nią z wątpieniem. - Na pewno? - pyta po raz drugi.
- Tak na sto procent- mówi coraz odważniej. Nie rozmawiamy o tobie - zapewnia. Po mału jednak plącze się w zeznaniach- A co do Gostana to przekaż mu, że jeszcze raz skrzywdzi Ninę to pożałuje, że się urodził. Możesz mu to przekazać - dodaje pewniej, co imponuje chłopakowi. - A teraz odejdz jesteś taki sam jak on. Nie mamy o czym mówić - mówi przewracając lekceważąco oczami czym denerwuje chłopaka. Już miał coś zrobić lecz dzwonek na lekcje przerwał jego zamiary. Spojrzał na siostre swojej przyjaciółki, która pośpiesznie poleciała biegiem do klasy. Luna chciała iść za przyjaciółką lecz Matteo przerwał jej ten zamiar. - Puść ! Muszę iść  na matematykę - mówi przywarta do ściany. Chłopak zaśmiał się cicho spoglądając na zdenerwowaną dziewczynę - Nie tak prędko kelnereczko. Musimy porozmawiać - mruczy trzymając ją dłońmi w ramionach. Byli tak blisko siebie, ze stykali się ciałami a ich oddechy mieszały. Nastolatka czując woń jego męskich perfum nie mogła nie ulec wbrew woli, która mówiła by  nie dała mu się. Niestety był silniejszy od szczupłej nastolatki. Westchnęła cicho bojąc sie konsekwencji nie pójścia na znienawidzony przedmiot. Lecz bardziej bała się starszego chłopaka - Nie mamy o czym.
- A właśnie, że mamy Lunito - mówi miłym tonem głosu zmniejszająć siłe zacisku dłoni na jej barkach.
- O czym ? - mówi patrząc mu w oczach. Mózg podpowiada iż nie powinna tego robić lecz go nie słucha.
- O tym, że myślisz że skoro przyjaźnie się z Gastonem to jestem taki sam jak on ale to nie praawda. Naprawdę. Jestem inny lecz ty tego nie dostrzegasz Luna. Kierujesz się plotkami nie chcąc się przekonać czy są prawdziwe. Skąd wiesz, że nie jestem lepszy od niego.. znaczy z innym charakterem- patrzy prosto na nią hipnotyzując ją oczami oraz z wielkim uśmiech, którym ją rozbraja. - Kochasz wrotki tak samo jak ja. Widzę z jaką pasją stawiasz każsy krok na nich. Odliczam sekundy trwania każdego z twoich obrotów i skoków. Obserwuje Cię zafascynowany tobą lecz mnie nie dostrzegasz, ponieważ jesteś pełna uprzedzeń napełnionych plotkami na mój temat. Nie chce by tak było rozumiesz ? - pyta kończąc łagodnie wypowiedz. Meksykanka zostaje uwolniona z jego uścisku w wielkim szoku. Niestety nie zdąża nic zrobić ponieważ chłopaka już nie ma. zniknął bez śladu pozostawiając ją samą na korytarzu.




Osiemnastolatka zaraz po lekcjach poszła wraz z Jazmin do Rollera. Przyjaciółki chciały znaleźć się tam jak najszybciej przed innymi by zapisać się na Open i konkurs wrotkarski. Tu liczył się czas. Oba wydarzenia przyciągały uwagę szerokiej masie uczestników co powodowało większą konkurencje dla szatynki. Owszem nie bała się jej, ponieważ była najlepsza. Tak sądziła i wmawiała wszystkim. Ale każdy popełnia błędy nawet ona lecz je szybko retuszowała by nie wpłyneły negatywnie na ocenę sędziów.  Przed każdym konkursem solidnie trenowała by być jak najlepsza i zdobywać pierwsze miejsce i gromkie brawa oraz uwielbienie. Niestety nie zawsze była najlepsza. Właściwie to gdy cofnelibyśmy się kilka lat wstecz zauważylibyś, że nie zawsze była '' królową'' lecz raczej '' Kopciuszkiem'' Jej przeszłość nadal odbija się echem w jej głowie. Brunetka nie chciała o niej myśleć tylko ją wymazać. Z nadzieją, że jej nigdy już nie spotka. Obawiała się, że znowu może być gorsza. Strach paraliżował ją od środka o czym nikt nie wiedział. Nie jednokrotnie wypłakiwała się cicho w poduszkę przypominając sobie o przeszłości, która zmuszała ją by pamiętała.
W tym czasie szatyn dostał listę spraw od swojej przełożonej, która byla nie ugięta jeśli chodzi o pracowników. mimo to on czy Nico jego kolega z pracy bardzo lubili o 5 lat starszą Argentynkę. dażyli ją  przyjaźnią a nie kiedy  przeszłości nawet miłością. Tak czuł przynajmniej Pedro. Cóż dopóki nie poznał Delfiny w której się nieszczęśliwie zakochał co sprytnie ukrywał oraz starał się nie przebywać w towarzystwie Alzamedii o ile nie było to konieczne. Prawdę o jego uczuciach znała jedynie jej siostra a zarazem jego najlepsza przyjaciółka. O 3 lata młodsza Nina doskonale wiedziała co czuł dwudziestolatek, ponieważ była w tej samej sytuacji o czym chłopak doskonale wiedział. W kwestii uczuć nie mieli przed sobą źadnych tajemnic. Natomiast wspierali się jak tylko mogli. A szczególnie na widok '' królów toru '', który ich ranił. Mimo że chłopak wyglądał jak rockowy BadBoy wcale taki nie był w środku. Posiadał romantyczną dusze o której wiedziała Nina. Chłopak wiedział, że nikt nie chce poznać tego co ma w środku a szczególnie wybranka jego serca, która nim gardziła i wysługiwał na co jej pozwalał bo ją kochał.  A nawet jeśli by mógł to nie przestałby, ponieważ miał w środku nadzieję, że Argentynka jest zupełnie inna, niż
mówią to pozory jakie stwarza. I tu miał racje. Potrzebowała tylko kogoś, kto zauważy to.
- Pedro! Masz liste na Open? - pyta podekscytowana rudowłosa podchodząc do chłopaka
-Tak mam. Ale nie piszcie tak bo mnie głowa rozboli aklienci uciekną przez okna - mówi na wpół rozbawiony a na w pół znużony. Podczas gsy Jazmin ilustrowała listę wzrokiem chłopak nie mógł sie nie patrzeć na dumnie stojącą dziewczynę jego brata. Była piękna. Nawet Gaston nie zdawal sobie z tego aż takiej wielkiej sprawy jak jego starszy brat. Jednak rozumiał go dlaczego wybrał Delfinę zamiast Niny. Też by tak zrobił na jego miejscu. Wiedział bowiem, że jego przyjaciółka nie miałaby mu tego za złe.
- I co się gapisz ? - prycha Delfina przyglądając się swoim paznokciom gdy Jazmin zapisywała je na listy
- Jest na konkurs wrotkarski ! - mówi podekscytowana dziewczyna. Natomiast Delfina zabrała jej listy
- O jak dobrze! Jeszcze nikt się nie zapisał- mówi z zadowoleniem kreśląc na papierze starnne autografy jej i Peridi, który dołącza do nich witając swoją ukochaną pocałunkiem w policzek.
- Coś mnie ominęło? - pyta przeszywając wzrokiem brata. Gastonowi nie umknęło to w jaki sposób starszy brat patrzy na jego dziewczynę. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę, że Delfina jest na tyle atrakcyjną dziewczyną by nie zawrócić w głowie tylko jemu.
- O kochanie - wpycha plik kartek w ręce Pedro po czym odwraca się do swojego chłopaka wieszając mu sie na szyji po czym całuje jego usta na oczach wszystkich. U niektórych jak u jej przyjaciółki wywołuje to euforię i oklaski a dla innych jak Pedro tylko smutek i zawstydzenie. Dwudziestolatek chwyci plik papierów po czym wraca na zaplecze mając serdecznie dość widoku tej dwójki, który był trudny do zniesienia. Za każdym razem poddawał się odchodząc. ''Przecież oni są stworzeni dla siebie a ona nigdy by nie spojrzała na mnie inaczej'' powtarzał soobie w myślach to zdanie, które tak prawdziwe raniło go za każdym razem.
- Ej czy coś sie stało? - pyta zaniepokojona blondynka widząc stan chłopaka, który lekko podniósł głowe
w góre by przyjrzeć się nie znajomej. Była to wysoka a zarazem szczupła blondyynka. Niewiele niższa i ładniejsza od  starszej Simonetti.
- Nie nic. Problemy miłosne. Nieważne - mówi wstając - Jestem Pedro. W czym mogę ci pomóc? - pyta
- Naprawiłbyś mi kółka we wrotkach ? - pyta słodko pokazując mu buty. Nagle dołończa do niej jej chłopak. Wysoki brunet o ciemniejszej karnacji i twarzy nastoletniego chłopca.
- Jasne. Mimo że to mój kumpel się tym zajmuje ale go nie ma w tej chwili- wyjaśnia ze słabym uśmiechem podchodząc do stanowiska pracy obecnie nieobecnego Nicolasa.. Sprawnie wymienia nowe kułka dobierając je według gustu blondynki podczas gdy Simon dopatruje listy kandydatów do konkursu na wrotkach.
- Ty prowadzisz zapisy? - pyta meksykanin pokazując papiery, podczas gdy Ambar przymierza wrotki
- Oczywiście - mówi z dumą wręczając mu długopis, którym tuż pod nazwiskiem Peridii i Simonetti pojawia sie napis'' Simon Alvarez i Ambar Smith'' po czym z przymróżeniem oka oddaje mu listy
usatysfakcjonowany oddaje mu liste z dumą obejmując swoją partnerkę w pasie.
- Pedro? - dobiega głos zza drzwi należący do Delfiny, która wchodzi do pomieszczenia zdziwiona obecnością blondynki- Co . ty ? Tu ?! - wyjękuje łamiącym sie głosem podczas gdy Ambar poszyła jej uśmieszek pełny nienawiści po czym łapie mocniej łokieć Simona i wychodzi dumnie zostawiając byłą przyjaciółkę w głębokim szoku razem z Pedro.




------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W tym rozdziale mamy po troszeczku wszystkich par! Tak będzie ale szczerze rozdziały będą krótsze przez pewien czas... bo sie nie wyrobie.  A jak wam sie podoba mogłyby być krótsze czy taka długość? Co sądzicie o gifach do danej perspektywy?  Osobiescie dałabym krótsze lekko i te gify zostawiłabym. Naprawde napracowałam sie nad tym rozdziałeem a podobają mi sie tylko 2 perspektywy. Te pierwsze.
Do kolejnego/. Oby lepszego ;)

14 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. GENIALNY! <3
      Ale przyznam, że Gaston to dupek!
      Przynajmniej na razie hyhy :D
      Była świetna scenka Lutteo! ♥
      Moje kochane Lutteo! <333
      Czekam na więcej skarbie! :*
      Całuję, Marlene <3

      PS: Jutro wieczorem powinnam być na GG :D

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Kocham to opowiadanie! Az brakuje mi odpowiednich słów, by w pełni opisać to co czuje. Cała akcja jest tak skrajnie odmienna od serialu, ze każda linijkę czytam z ogromnym zainteresowaniem, nie wiedząc co bedzie dalej. Wszystko jest tak pięknie opisane przez narratora, uczucia, emocje, wszystko! Do tego ta dlugosc, piszesz tu jedne z najdłuższych rozdziałów jakie czytałam o SL, dlatego nawet gdy troche je skrocisz, to mysle ze dalej zachowają ten sam wysoki poziom.
      Duzo bardziej podoba mi sie twoj nowy wizerunek Simona. Miło ogladac go jako pewnego siebie chlopaka, a nie wiecznie zmulonego. Zaczne od Gastiny, w sumie nie mam jej tu, a Gaston jest wredny:/ Mam nadzieje, ze pod wpływem znajomosci z Felicity nabierze nieco sympatii do ludzi. Delfi kontra Ambar - to bedzie ciekawe starcie!
      Na koniec zostawiam najlepsze, czyli Lutteo. Matteo zachował sie niczym prawdziwy rycerz, ratujący Lune z opresji, jaka była rozmowa z Simonem. Bardzo sie ciesze ze razem wystąpią, to ich napewno bardzo do siebie zblizy💞
      Do tego ta scena w szkole😍 Matteo ma w sobie to cos, nawet Lunka nie umie mu sie oprzeć!
      Tym rozdziałem ustanowiliśmy naprawde wysoka poprzeczkę, ciezko bedzie ja przebić, ale trzymaj tak dalej i oby następne rozdziały były równie dobre co ten!

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Wróciłam!
      Jest Ambar i Simon
      Lutteo oby tak dalej <3
      Delphi! Odczep się od Gastona!
      Nina uwierz w siebie :*
      Do następnego :* <3

      Usuń
  4. Genialny rozdział. Podziwiam Cię, że piszesz takie długie posty! I jeszcze tak przyjemnie się je czyta. Cudo! Mogę pisać nieco chaotycznie, więc nie zdziw się, jeśli kompletnie pomieszam kolejność wydarzeń. Zacznijmy od Delfi i Gastona. Niesamowicie irytuje mnie ich postawa, jak można mieć tak wysokie mniemanie o sobie? Całe szczęście, że w porę pojawiła się Lunka, która obroniła Ninę. Miała rację. Jak można tak traktować swoją młodszą siostrę? Rodzina to rodzina, no błagam.
    Jaka jestem szczęśliwa, że pojawiła się Ambar u boku Simona! Uwielbiam Simbar i cieszy mnie, że są tutaj razem. Ale mogliby być odrobinę milsi. Alvarez działa mi tutaj na nerwy. Przeraziłam się czytając scenę z Simonem i Valente. Ale pojawił się bohater Matteo! Yeaaah! Lutteo ♥ Kocham, kocham, kocham.
    I coś, co mnie zaskoczyło jeszcze bardziej. Delfi przeciwko Ambar? Nie ukrywam, ciekawe połączenie. Uwielbiam to, jak piszesz! Czekam na następny, buziaki i weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny *-*
    Zapraszam do mnie na historię o serialu "Soy Luna" której nikt jeszcze nie widział na polskim blogerze ;)

    http://story-by-livia.blogspot.com

    Livia xoxoxo

    OdpowiedzUsuń
  6. Super <3 !
    Czekam na kolejne, szczególnie ciekawią mnie rozmowy Felicity i Rollera :)

    OdpowiedzUsuń