Nastolatek szedł przez park, który był skrótem ze szkoły do Rollera do którego miał zamiar się udać samotnie, gdyż Gaston już dawno tam był. Niestety Włoch musiał zostać kilka minut po lekcjach u nauczycielki chemi na konsultacje właśnie z tego przedmiotu. Był dobry w przedmiotach ścisłych dlatego nauczycielka nalegała by wystartowałł w olimpiadzie chemicznej. Niestety chłopak nie był do tego przekonany. Owszem był dobry ale nie czuł się na ssiłach by wystartować.. Natomiast drugim powodem jego decyzji była Luna, która zgodziła się być jego partnerką na wrotkach. I to za nim on jej to zaproponował. Nadal jest pod wrażeniem nagłej zmiany Meksykanki. Ma przeczucia, że jest ona związana z tym Simonem i Ambar. Ale o co może w tym chodzić? Tego nie wie ale musi się dowiedzieć, chodzby nie wie co. Chyba ma ku temu okazje. Idąc po ścieżce między drzewami zauważył w oddali tą dwójkę. Szybko podszedł bliźej nich kryjąc się za drzewem by ich podsłuchać.
- Nasz plan układa się idealnie. Zniszczymy Delfinę i Lunę jednocześnie wygrywając konkurs - stwierdza dziewczyna patrząc na swojego chłopaka z chytrym uśmieszkiem, który on odwzajemnia.
- Mam genialną dziewczynę. Luna zapłaci mi za wszystko - syczy pewny tego co sie stanie.
- Nasz plan startuje dziś. Jest tak dopracowany, że nie może się nie udać. Tylko niech tam będzie.
Co zrobiła im Luna a co Delfi? Zastanawia się włoch.Gdy jego cel odszedł chłopak wyszedł zza drzewa zmieniają trase do Rollera na posiadłość Simonettich w którym dziewczyna mieszkała. Musiał z nią to wyjaśnić. Za nim pójdzie do Rollera, gdzie może czekać na nią niebezpieczeństwo ze strony rywali. Nie mógł dopóścić do tego iź stałovy się coś jej a on temu nie zapobiegł. Miałby wyrzuty do końca życia. Musiał ją ostrzeć chodzby nie wie co uchronić ją. Nie wiedział czego spodziewać się po chłopaku, któórego obawiała się jego przyjaciółka oraz po blondynce, która niegdyż należała do paczki Gastona tuż przed nim. Bał się, że coś stanie się obu dziewczynom. Postanowił powiadomić o tym swojego przyjaciela, niestety ten nie odbierał telefonów. Zrezygnowany chłopak z wielkim westchnieniem schował telefon do tylniej kieszeni rurek po czy wszedł na schody do wejścia do domu po czym zadzwonił dzwonkiem a drzwi otworzyły się dzięki Amandzie, która go wpuściła do środka. Natomiast Luna postanowiła dać odpocząć nogom dlatego została w domu odrabiając lekcje przy stole kuchennym co chłopak natychmiast zauważył. Podszedł do niej
- Witaj Kelnereczko- przywitał się jak zawsze stosując to przezwisko
- Królu Pawiu? - Co tu robisz? - pyta zdenerwowana nerwowo przegryzając gumkę od ołówka odrywając wzrok od równań matematycznych, które próbowała rozwiązać bezskutecznie od godziny. Niestety nie była uzdolniona w przedmiotach ścisłych. W przeciwieństwie do chłopaka.
- Może Ci pomóc? - proponuje widząc z jakim trudem podejmuje każdą kolejną próbe. To w niej kochał.
- A mógłbyś? Kompletnie sobie z tym nie radze - wzdycha pokazując mu zadanie, które dla niego było błachostką a dla niej wręcz przeciwnie - Za to że wystartujemy w konkursie
- Niech Ci będzie - mówi ochoczo biorąc sie za rozwiązanie łatwego dla niego równania w błyskawicznym tępie co intryguje meksykankę wzbudzając w niej zdziwienie.
- Jak ty to robisz? - pyta pod wrażeniem oglądając rozwiązzane zadania przez osiemastoletka.
- Ma sie ten talent - mówi dumnie z szerokim uśmiechem. - A teraz ty. Możesz mi powiedzieć o co chodzi z Simonem? - pyta zaczynając niewygodny dla niej temat. Ale z troski o nią a nie by ją ranić. Luna nerwowo przełyka ślinę szukając słów, których ma użyć. Bała się przypomnieć sobie przeszłość ale czuła, że ciemnowłosy nie da za wygraną i będzie drążyć dziórę w całym dopóki nie pozna prawdy.
- Simon był moim chłopakiem ale zranił mnie chcąc zabrać mi coś co dla każdej dziewczyny jes święte - mówi łamiącym sie głosem przypominając sobie tamten dzień w którym Somon chciał posunąć się byt daleko w ich relacji na co nie była gotowa i uciekła. Co było dobre, ponieważ odkryła potem jakie były zamiary Alvarez. Natomiast Balsano domyślał się o co chodziło chłopakowi i czego obawiała się Luna porzy spotkaniu byłego chłopaka. Bez słowa przytulił ją mocno. Nastolatka znalazła w nim oparcie i troskę. Nie potrzebowal więcej wyjaśnień co wywołało u niej blady uśmiech. Niestety gdy zamknęła oczy pojawiał jej sie obraz tamtych chwil. Nikomu o tym wtedy nie mówiła ze strachu gdyż wcześniej jej rodzice pracowali dla rodziny Alvareza. Luna była była przez niego nastraszana i często nita o czym nikt nie wiedział. Dwudziestolatek groził jej wywaleniem rodziców z pracy a także wmówieniem wszystkim, że to ona tego chciała. Nastolatka nie wiedziała co zrobić. Dlatego sie na to godziła. Wszystko to opowiedziała dziś Matteo. To był ich sekret. Nastolatek wzburzony tym co usłyszał zapowiedział zemste na nim. Chociaż Luna go ostrzegała na co stać Meksykańczyka. Włoch nie powiedział jej o rozmowie podsłuchanej w parku. Nadejdzie na to czas lecz nie teraz. To za dużo na jej kruche barki. Za bardzo mu na niej zależało na dziewczynie. Pomyślał, że jeśli jej pomoże ona spojrzy na niego inaczej i nie będzie wypominać przyjaźmni z Peridią ani go do niego porównywać. Musiał jej pokazać, że ją kocha i nieskrzywdzi przenigdy.
Starsza z sióstr szła wraz ze swoją przyjaciółką z
Rollera do swojego domu. Była późna
godzina a do tego robiło się coraz zimniej i ciemniej. Miała żal do
swojego chłopaka, który nie miał czasu jej odprowadzić do domu. Ba, w ogóle
tego dnia nie miał dla niej nawet sekundy nie licząc zajęć z fotografii na
których byli razem lecz chłopak był tak pochłonięty w zajęciach i w wypełnianiu
planu paczki iź zapomniał o istnieniu brunetki. Co doprowadzało ją do złości. Na szczęście mogła spędzić z nim
kilka chwil w Rolerze. Nie mnie jednak i
tu nie wykazywał zainteresowania czymś innym jak swoim telefonem. Delfina
miałaa złe przeczucia domyślając się, że niie pisze z kuzynem lecz z jakąś
dziewczyną. W innym razie by nie był tak tajemniczy w tej sprawie prawda? Osiemnastolatka przypomniała sobie przez to
swoją przeszłość i relacje nie tylko ze swoim chłopakiem, którym wtedy nie był
lecz znajomość z blondynką, która wszystko zniszczyła. Jednakże Simonetti nie
ucierpiała wręcz przeciwnie za trud relacji ze Smith otrzymała przyjaciółkę i
chłopaka, którzy naleźeli kiedyś do blondynki. Wolała zapomnieć tym wszystkim lecz los chciał
inaczej i znów postawił Ambar na drodze do jej szczęścia. Dziewczyna
przewidywała zemstę ze strony byłej przyjaciółki za to, że odebrała jej
chłopaka i przyjacółke. Nie mogła na to pozwolić po raz kolejny. Wiatr lekko
muskał jej ciało wywołując na niej ciarki przyprawione gęsią skórkę. Czuła
niepokój. Z każdym krokiem stawianym do przodu jeej niepewność narastała
paraliżując ją od środka. Mimo tego odprowadziła rudowłosą do jej domu po czym
wybrała kierunek prowadzący do jej willi. Szła coraz szybciej przyśpieszonym krokiem z obawą, że ktoś ją
śledzi. Oczywiście miała racje. Nikt się tego nie spodziewał niestety chłopak
śledził dziewczynę doskonale znając jej wygląd, ruchy czy nawet zamiary.
Poczuła szybsze bicie serca gdy usłyszała kroki za sobą. Spanikowana bała się
odwrócić. Próbowała zrobić krok do przodu jednak jej stopy jakby przylepione do
gleby nie dały zrobić kolejnego kroku. Za to zrobiły się tak giętkie i ciężkie
powodując, że każdy ruch oznaczałby
upadek. Z każdą sekundą czuła czyjś oddech na szyji. Był obcy, nieznajomy.
Przełknęła głośno ślinę słysząc swoje zdrobnienie wypowiedziane przez oprawce.
Odwróciła się stopniowo w jego stronę. To był on .. Alvarez. Chłopak Amba a
zarazem jej rywal na wwrotkowisku. Tyle wiedziała o nim. Nic więcej. Może
dlatego, że pierwszy raz go widziała na oczy właśnie wczoraj. Krzyknęła
przeraźona czując jego otwartą dłoń na ustach, którymi próbował ją uciszyć. Po
jej kręgosłupie przeleciał dreszcz gdy została wtulona w jego ciało. Jego ruchy
były tak profesjonalne jakby znał się na tym od dawna. Sprawnie odwrócił ją
twarzą do siebie a następnie zmierzył
wzrokiem od czóbka głowy aż po stopy po czym się uśmiechnął
- I co cie tak bawi? – syknęła odważnie patrząc na niego
a wten poluźnił uścisk dając jej troche wolności. Wykorzystała to by zaczerpnąć
powietrza. Czuła się podduszana
- Ty. Taka ładna i łatwa. Wręcz przewidywalna. Myśllałem,
że będzie trudniej – wypowiada te słowa wolno z satysfakcją, którą czerpał z każdej
sylaby.
-- Nie wiem co w tym śmiesznego!POuść mnie! – zaczęła
krzyczeć rozhisteryzowana co usłyszal pewien chłopak po czym natychmiastowo
szukał źródła krzyku.
- O nie laluniu –
zamruczał przyciągając ją do siebie przez co jęknęła z bólu.
- Co ty chcesz?- krzyknęła po raz kolejny tym razem
głośnieej dzięki czemu dwudziestolatek ją usłyszał. Podbiegł szybko a gdy
zauważył,że do DFelfina przyśpieszył biegu chcąc ją uratować. Zauważył
chłopaka. Od razu rozpoznał. Przecież to on zapisał się dziś na konkurs. Akle
co może chcieć od Delfiny? Nie myślał długo i szybko wdarł się pomiędzy dwójkę
cgwycąc nastolatka z tyłu odciągając go szybko by Simonetti mogła uciec. Jednak
ona stała sparaliżowana w głębokim szoku patrząc jak brat jej chłopaka
nokautuje Meksykańczyka w ciągu kilku krótkich minut po czym kopnął go i
zostawił od razu chwycąc Delfinę w talii zmartwiony patrząc na twarz nastolatki
- Co tu się stało?- pyta od razu dając jej swoją bluze,
ponieważ widzi jak drży ze strachu. Od miejsca napaści do jej domu jest jakieś
5 kilomentrów więc postanawia ją podprowadzić do siebie gdzie jest mu bliżej a
dziewczyna jest zmęczona i spanikowana.
- Ja.. ja nie wioem..ale dziękuje – wtula się tors
chłopaka wtulając się jak najmocniej się da.
- Spokojnie zaprowadze Cię do mnie Gaston na pewno
umierałby z przerażenia gdyby się dowiedział
- Taaa.. jasne – prycha nadal wkurzona na Argentyńczyka.
- Znowu się pokłóciliście? – pyta nie wzruszony jakby
wieść o ich kłótni nie stanowiła nic nowego a tylko uświadomiła mu że w związku
jego brata jest kryzys. Musiał wiedzieć czemu. Nie mógł pozwolić by obie
siostry cierpiały przez to jak je traktuje.
Obstawial, że ma to związek z Felicyty.
- Jesteś wróżbitą Pedro ?- pyta a raczej stwierdza
patrząc na swojego ‘’ rycerza’’
- Może coś w tym guście ale o co dokładnie poszlło? I co
robił tu ten chłopak?- zadaje pytania jak na przesłuchania jednak to z troski o
dobro dziewczyny.
- Nie ma na mnie czasu jak zawsze – wzdycha przejęta
swoimi słowami. Czuła, że mogłaby mu zaufać. Ale jest on bratem jej chłopaka.
To byłoby niezręczne, ponieważ mógł mu
wszystko wygadać. Lecz nie wyglądał na takiego a dodatkowo jego braterskie
stosunki z Gastonem nie należały do najlepszych. Nie wiedziała jak się czuje z tym
dwudziestolatek lecz wiedziała na czym to polega. Sama nie przepada za swoją
siostrą od samego początku. Nawet nie pamięta dlaczego.
- Lepiej nie będę się wypowiadał na temat mojego brata okej? - pyta patrząc na ukochaną.
- Rozumiem. Dziękuje że nie pytasz - szepcze zadowolona. Chłopak opatula kórtką bardziej jej kruche ciałko dostarczając ciepła. Droga d domu chłopaka przechodzą w milczeniu szybkim tempem. Argentyńczyk powiadomił już brata o zaistniałym, wydarzeniu. Czekał na swojego brata i dziewczynie w niecierpliwości. Bał się o dziewczyne ale bardziej z przyzwyczajenia niź troski/
- Jak mogłaś?! Nie rozumniesz że mógł ci zrobić krzywde byśmy nie wysatąpili w konkursie! Jesteś taka głupia czy udajesz? Zapominasz jaka jest Ambar ! - syczy gdy dziewczyna z płaczem wtula się w niego. Chłopak tylko wzdycha patrząc na brata - możesz iść - stwierdza patrząc na niego spode łba. Starszy brat ma wiele mu do powiedzenia na temat traktowania swojej dziewczyny. Ale wolał sie nie wtrącać. Jeszcze nie. Tym razem znowu poczeka. Nie rozumiał jak może być taki nie czuły i przejmować się głupim konkursem zamiast swoją dziewczyną, która jest chyba ślepa, że pozwala mu się tak traktować. Dla Pedro to nie pojęte.
Arystokratka nerwowo przystępywała z nogi na nogę niecierpliwie czekając na chłopaka. Z natury była niecierpliwa a jej chłopak nie ułatwiał jej nie być taką osobą. Czekała na Meksykańczyka już półgodziny stojąc przed drzwiami z podpartym łokciem o drugą dłoń położoną na jej klatce piersiowej, która oddychała nierówno pełna niepewności czy jej ukochany wykonał swoją część planu, która była tak prosta że głupi by wykonał to bez problemu. Niestety miała przeczucia iź dwudziestolatek może zepsuć coś, mimo że uważała go za profesjonaliste. Nie raz zawiódł zaufanie blondynki lecz ona wybaczała mu za każdym razem. Przecież był niezawodnym asystentem i jej prawą ręką. Spojrzała na zegarek, który wybił dwunastą w nocy. Dopiero wtedy chłopak wszedł do meszkania w którym mieszkał wraz ze Smith.
- Nie udało się. Wybacz - chłopak wzdycha patrząc na czóbki butów w obawie przed karcącym wzrokiem dziewczyny. Wiedział, że ją zawiódł.
- Jak to? Co się stało? - pyta uniesionym głosem podczas gdy jej sumienie prycha słowem '' a nie mówiłem!'' Skarcza się w myślach kręcąc głową.
- Już prawie się udało tylko wkroczył ten pracownik z toru i mnie znokałtował - mówi lekko obolały.
- Pewnie Pedro - wzdycha trzepiąc teatralnie rzęsami - brat Gastona.
- Nadal mi nie powiedziałaś o co chodzi z tą dziewczyną i kim był Gaston - wtrąca zmieniając temat. Alvarez był już zirytowany tymi tajemnicami, które miała przed nim ukochana.
- Niedługo poznasz prawde już nie długo - mówi by uspokoić chłopaka. Niestety sama nie wie czy mu powiedzieć co łączyło ją kiedyś z tą dwójką. Chciała o tym jak najszybciej zapomnieć i zabliźnić blizny w sercu po tych wydarzeniach a jedynym sposobem okazałaby się zemsta na nich. A w tym ma pomóc jej Simon. Chłopak stanowił niezawodny element w jej życiu. Sama jednak nie wiedziała czy kocha go. Tak samo on czy kocha ją. Cóż nigdy nie traktowali miłości poważnie. Bawili się swoimi '' zdobyczami'' a teraz mścili się na nich lub ludziach, którzy ich im odebrali.
- I co teraz? - pyta drapiąc sie po karku.
- Spokojnie wiem co robie. Pozbędę się Delfiny -zagroziła a w jej głowie kreowal się idealny plan zemsty na byłej przyjaciólce. A przy okazji rozdzieli ją i Gastona. Za to Meksykańczyk zagrozi swojej byłej ofierze.
W głowie dwudziestolatka było pełno myśli, tak dotyczących Delfiny. Chłopak nie rozumiał dlaczego tyle o niej myśli skoro to zakazany owoc z Edenu. To grzech czuć to czym obdarzył szatynke bezwzajemności. A najgorsze było to, że po prostu bał się o zdrowie dziewczyny. Wiedział, bowiem, że ten napad nie był przypadkiem. Za wszelką cenę musiał się dowiedzieć kim był napastnik a może kto go zaplanował. Kto by chciał jej zaszkodzić? Przecież była '' królową'' ideałem, istotą nieskazitelną, gwiazdą która nigdy nie straci blasku. Taka przynajmniej była w jego oczach. Człowiek zauroczony nie widzi wad lecz zakochany tak i akceptuje je. A jak było w jego przypadku? Był zakochany niestety nie dane było mu poznać jej wady. Nigdy nie okazywała słabości. A może powinna? Ale dlaczego? Przecież kochałby ją z wadami i słabościami w przeciwieństwie do swojego brata. Ona musiała być idealna, tego wymagał młodszy Peridia. Pedro dobrze wiedział jaki jest Gaston w stosunku do swojej dziewczyny. Było mu jej żal. Gdyby tylko mógł zbliżyć sie do niej poznać ją bliźej i sie dowiedzieć co skrywa jej dusza i serce. Przeczuwał, że to nie chodzi o Gastona i się nie pomylił..
- Aułłłłl - jęknęła Argentynka trzymając sie za kostke siedząc na torze. Blondynka posłała jej tylko uśmieszek, za to Gaston odwrócił sie do byłej dziewczyny - Coś ty do cholery zrobiła? - krzyknął głośno co przykuło uwage jego brata. Gdy zauważył ukochaną włzach podbiegł kucając nad nią gdy jego brat nadal był zajęty awanturą z Ambar i jej chłopakiem - wylałaś tą maż specialnie co? - prycha doskonale wiedząc, że to jej sprawka. Znali się nie od dziś.
- Wcale nie - wywraca oczami zawieszając ręce na piersi - Nie mam nic wspólnego z tym, że twoja partnerka jest nie zdarą - prycha patrząc z góry na poszkodowaną Simonetti
- Delfi nie jest niezdarna widać, że powierzchnia jest śliska - wnoskuje Pedro dotykając palcem owierzchni toru.
- Nic mi nie udowodnicie - prycha dumnie jak paw po czym wraz z meksykaninem wychodzi z toru.
- Wszystko w porządku? - pyta brunet podnosząc ją na ręce. Dziewczyna od razu oplata dłońmi jego szyje czując sie bezpiecznie w jego ramionach. Nawet by nie pomyślała, żwe może sie tak poczuć. Za nimi szedł wściekły Peridia. Nie był zły na Delfine lecZ na Ambar. Wiedział jedno. Zemści się swoicie za to co spotkało jego partnerkę. Pedro zaniósł dziewczyne do baru na jednąz kanap. Zauważywszy to Nina z przerażeniem podeszła do całej trójki.
- Co się stało? - pyta patrząc na siostre z współczuciem. Nawet jeśli sie kłóciły to jesli chodzi o zdrowie i życie drugiej umiały sie porozumieć. Przynajmniej Nina
- Nic takiego - prycha lekceważająco nawet nie patrząc na siostre
- Jak to nic?! Ambar zrobiła to specialnie bo jesteśmy królami wrotkowiska! - burzy się wstrząśnięty chłopaka. Jednak bardziej przejmowal się konkursem, niż zdrowiem ukochanej.
- Zamknij się Gaston!~- warknął starszy Peridia
- Możesz sie nie przejmowac głupim konkursem tylko swoją dziewczyną? - pyta jej siostra.
- Zamknij się gówniaro - warczy Gaston - To nie twój interes - syczy wiedząc, że zrobi jej na złość przy czym nastolatka znowu sie załamie.
- Sam sie zamknij młody - warczy w obronie jej przyjaciel- Przestań robić z siebie ' badboy'a'' bo ci to nie wychodzi a tylko je ranisz a nic ci nie zrobiły! Jaśnie Paniczu - warczy na co drugi wywraca oczami .
- Walić ją. Musimy jechać do szpitala. Delfi musi być zdrowa! - mów rozkazując im na co obytoje wzdychają. Poszodoama ni rozumiała.. czyźby przejrzała na oczy? Jej chłopak mówi tylko o konkursie i zemście a nawet nie spyta jak sie czuje. Natomiast jego brat, którego nie powinno to za nic obchodzić jest tu i chce jej pomóc z własnej woli. Żadnego przymusu. To samo jej siostra, której mimo że dogryza i dokucza przejmuje się jej stanem. Ale tak powinna zachować się siostra prawda? To wszystko napełniło ją wątpliwościami czy robi dobrze i czy to Gaston jest jej potrebny do szczęścia. Przecież widać, żeprzejmuje sie tylko konkursem. Może '' doskonała para'' nie istnieje a ludzie, których nieznosi mogą okazać się jej wybawieniem. Spojrzała z trudem w strone chłopaka który aż kipiał z wściekłości wyklinając pozostałą dwójke byłych przyjaciół. '' Ale przecież kiedyś ją kochał i wiedział jaka jest naprawde '' pomyślała przypominając sobie, że jej ukochany nie zawsze dażył ją uczuciem lecz blondynkę aona go kochała. A gdy się zemściła napannie Smith zabierając jej go i jej przyjaciółkę nawet nie pomyślała, że może ponieść tego konsekwwencje. Terz czuje jejw skręconej stopie. Przenosi wzrok na postać Argentyńczyka, który sie nią przejął. Gdy popatrzyła na niego przypominając sobie ile ciepła i bezpieczeństwa dostała w jeo ramionach ból wnodze od razu mijał. Poczuła smutek wiodząc tarz jego i przejętej siostry, która zamiast sie uczyć jest tu przy niej i próbuje ją wspierać lecz ona ich odsuwa od siebie a przyciąga tylko Gastona ale to on ją teraz zawiódł. Ukucie jakie zrodziło się w jej sercu było skierowane do jej chłopaka natomiast milej patrzyła na siostre i jej przyjaciela. Był blady ale jego widok chociaż na sekunde rozpalil jej serce. Ne rozumiała tego...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam w rozdziale, który jest najgorszy i najkrótszy 3/5 normalnego rozdziału. Te 2 utracone perspektywy naprawie w innych rozdziałach. Lauruniaaaa zawsze pisze ze mnie podziwia za czas na 3 blogi ale ostatnio z niczym sie nie wyrabiam dlatego taki efekt. Prosze o zrozumienie brak weny robi swoje.. ale chciałam go wstawic. Mimo, że tylko perspektywa ze strony pelfi mnie zadawala.. Kolejny będzie może lepszy...
/
Marlene❤
OdpowiedzUsuńCudowny! Tylko Gaston..wrr...
Usuńkiedy on się w końcu ogarnie ja się pytam? Hmmm? No niemożliwe!
Ambar była kiedyś z Gastonem? Czy ja źle przeczytałam? Doznałam wstrząsu! Dosłownie! Matteo taki kochany w stosunku do Luny. Widać, że mu zależy. Słodko. ♥
Czekam na kolejny moja ty utalentowana gwiazdeczko ;*
Pozdrawiam, Twoja Marlene ♥
Patty❤
OdpowiedzUsuńWeszłam dzisiaj na twojego bloga dość przypadkowo. Rozdział przeczytałam już bardzo dawno, patrzę i mówię do siebie, że jakim cudem mogłam tego nie skomentować? Przepraszam Cię bardzo, już się poprawiam!
UsuńRozdział jak zwykle świetny. Mimo, że nieco krótszy od poprzednich, to tak samo dobry.
Czy mogę przyłożyć Gastonowi? Jeju, jaki z niego kretyn! Nie rozumiem, jak można traktować tak dziewczynę. Simon też nie lepszy. Uhh!
Ja też skomentuję króciutko, ale obiecuję, że poprawię się w następnym rozdziale, na który niecierpliwie czekam. Buziaki ♥
Lauruunia❤
OdpowiedzUsuńMimo, że rozdział jest nieco krótszy od poprzednich, to ja i tak czytałam go z wielką przyjemnością!
UsuńRozumiem, że może ci brakować czasu, właściwie prowadząc 3 blogi było by to dziwne, gdyby nie brakowało.
Ważne, że dodałaś rozdział i nie zawiodłaś swoich czytelników, to się liczy! Na marginesie twój najkrótszy rozdział jest i tak dwa razy dłuższy niż mój najdłuższy haha
Co do treści, to robi się coraz ciekawej. Po pierwsze i najważniejsze, co tu do cholery robi Simon?! Dlaczego miesza Lunie w głowie? I jakim prawem rozwala moje jeszcze i tak niezespolone Lutteo?!
Jakbym mogła wejść w opowiadanie, to dałabym Gastonowi nauczkę. Jak on może tak traktować swoją dziewczynę? A Ninę to już w ogóle. Na miejscu młodszej siostry, nie zgodziłabym się za nic na propozycje chłopaka.
Ambar i Matteo? Tak sądziłam, że mogą być jakos powiązani. Oby tylko nie wynikło z tego nic gorszego, TAK JAK Z SIMONEM.
Wybacz, ale po ostatnich polskich odcinkach jestem na niego wyjątkowo negatywnie nakręcona.
Cieszę się, że przynajmniej Delfi dostrzegła troskę, jaką otacza ją Pedro. Choć jedna mądra!
I tak powiem to znów, jesteś wielka prowadząc wszystkie trzy blogi!
Nie mogę się doczekać nowego rozdziału;*
Vicky❤
OdpowiedzUsuńDiana❤
OdpowiedzUsuńDaria ❤
OdpowiedzUsuńAlai❤
OdpowiedzUsuńMarta❤
OdpowiedzUsuńCUDO!♡!
UsuńZ każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że Gastona trzeba czymś mocnym rąbnąć w łeb.
Nie no, nie wierzę jak tak można kogokolwiek traktować, a w szczególności swoją dziewczynę..😠
Pedro taki kochany, ale nie powinien powstrzymywać Niny, jak dla mnie to mogłaby przyłożyć Gastonowi porządnie z liścia a nie tylko na niego nakrzyczeć.
Tak na marginesie to lubię Gastona, ale ten tu to taki cham, że aż nie mogę...
Ambar i jej "genialne" pomysły jak ranić innych ludzi...
Nie wystarczyło jej, że pozbyła się Delfi i teraz zabiera się za Lunę z pomocą tego DURNEGO Simona!! Mam nadzieję, że Matteo zapobiegnie tej całej sytuacji..
A tak swoją drogą, jak Luna po tym wszystkimi co zrobił jej Simon zdołała mu tak łatwo wybaczyć¡¿ Jaka ona naiwna..!
Genialny rozdział!!
Nie ważne, że jest krótszy, bo moim zdaniem dużo w nim zawarłaś.
Czekam na next..🌟
Tulusia❤
OdpowiedzUsuńSuper blog :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;)