Argentyńczyk nie mógł wyzbyć z siebie gniewu i frustracji, którą odczuwał w tej chwili bez celu chodząc po korytarzu szpitalnym czekając aż skończą badać jego dziewczyne. Owszem bał się o konkurs a także o samo zdrowie dziewczyny a nie tylko dysk jaki miałby z układu z dziewczyną. Nie mniej jednak mimo kamiennej twarzy troszczył sie o nastolatke. Niestety nie umiał tego odpowiednio okazać. Za to jego bratu najwidoczniej przychodziło to z łatwością. Poczuł ukucie zazdrości widząc swoją dziewczynę obrażoną Pedro i Niną. Przecież, ona ich nie nawidzi, myślał. Jednak to nie mu lecz im pozwoliła wejść do środka. Czego nie pojmował. Owszem zachował sie nie odpowiednio i przez swój gniew i zdenerwowanie krzyczał na wszystkich wokół. Prawie przez to został wyrzucony, ze szpitala wiec ustąpił ale nie do końca. Stal cały czas pod salą osiemnastolatki. Wewnątrz niej byli nie tylko Pedro i Nina ale takze lekarz. Powinni go wpuścić i wyjaśnić w jakim stanie jest Simonetti. Ale nie chcieli mu nic powiedziec. Nawet nie mógł do niej wejść by tylko ją zobaczyć, przytulić. Wiedział, że jest przytomna ale czy na tyle wymęczona by go nie wpuścić do środka? To nie do pomyślenia! Przeciez jakby chcial mogly ich wszystkich pozwać! To czemu tego nie zrobi? Abyjeszcze bardziej nie pogorszyć sytuacji. Teraz musi myśleć o Delfi pokażą ze ją" kocha" chociaż tego słowa nie zna. Raczej zauroczenie towarzyszy mu każdego dnia w stosunku do Argentynki. To samo czul do Ambar. Przeciez jak mogl die w niej zakochać wiedząc jaką jest fałszywą i perfidną dziewczyną. Widzial w niej to samo co w Delfi ładny wygląd i wielki talent. Juz za czasów ich związku byla taka sama jak teraz. Ale wtedy to mu nie przeszkadzało dlatego, że nie zagrażało jego pozycji, popularności czy wygranej. O czym dobrze wiedział.
Mijała jedna godzina, potem kokejna i jeszcze jedna. Czas dłużył sie nieskończenie by dać ulgą chłopakowi. Tak w końcu pozwolili mu wejść do sali chorych. Wpadł tam jak oparzony zapominając o dobrym za chowaniu, którego miał przestrzegać. Był na tyle zmęczony tym czekaniem, ze nie zwracał juz na nic uwagi. Gdy wszedł do białej sali przeraził sie neutralnym pomieszczeniem w krorym musisls przebywać nastolatka. Popstrzyl na jej blade ciało przykryte bialy pledem a reka ktora wystawala spod niego byla przyczepiona do niej kroplowka. Cóż. Niby złamanie nogi ale jednak lekaze chcieli sie upewnić czy tylko jej noga ucierpiala. Trudno to wyjaśnić. Kostka zwichniętą bandażami z usztywnieniem. Nie mogła nią ruszyć. Za każdą próbą ruchu doskwierał piekielny ból.
- Kochanie.. - szepnął czuke przepychając sie przez brata by być jej bliźej. Nie zauważył, że ściska rękę Pedro, który póścił ją natychmiast nie chcąc narazić się bratu odszedł z Niną na bezpieczną odległość.
- Gasti.. jesteś tu - szepcze lekko a z jej twarzy można było wychwycić lekki uśmiech uniesiony przez kąciki ust.
- Tak jestem tu. Cii odpoczywaj - przytula. Idealnie gra role wzorowego chłopaka. Lecz nie tylko jego duma mu to podpowiada ale także i serce, którego widok dziewczyny w tym stanie zmiękczył
- Cieszę się - szepcze lecz patrzy na bruneta stojącego w oddali co zauważa jej siostra lecz milczy.
- A co powiedział lekarz? - pyta dwójke stojącą pod ścianą. Wiedział, że oni mogą wiedzieć.
- Lekarz mówił, że na razie musi odpoczywać - zaczyna dwudziestolatek podchodząc do brata
- Jak długo?- pyta uważnie patrząc.
- Przynajmniej dwa tygodnie - odpowiada jej siostra. Niestety natychmiast tego pożałowana wściekłe spojrzenie chłopaka siostry paraliżuje ją w pozycji stojącej.
- Dwa tygodnie?!- unosi głos nie mogąc powstrzymać złości jakiej pbrót spraw wywołał.
- Tak.. - odpowiada ledwie podnosząc sie na łokcie szatynka
- Miałaś leżeć - słyszy troskliwy głos siostry, która poprawia poduszke osiemnastolatki
- I co ja teraz zrobie? Nie możesz jechać! Gdzie ja znajde partnerke? - pyta wstrząśnięty bardziej brakiem wrotkarki niź jej zdrowiem.
- Nie umiesz myśleć o niczym innym tylko o konkursie? - pyta wściekła dziewczyna. Słowa chłopaka zdenerwowały ją do tego stopnia, że nie zawachała się użyć głosu
- Ninka daj spokój - reaguje starszy Peridia chwycąc z tyłu dziewczynę by zaraz nie zapadła na tego idiote.
- Puść mnie! Nie rozumiem jaki on może być egoistą! Nie widzi nic po za swoim nosem - prycha oburzona.
- U już sie boje. Ale pazurki ładne wystawiasz ślicznotko- puszcza jej oczko- idealnie do siebie pasujecie - stwierdza patrząc na nich.
- Gaston wyjdz - syczy Delfina obrażona na chłopaka za jego zauchowanie
- Spoko Delfi znajde Ci zastępczynie i zemszcze sie na Ambar - zapowiada całując jej czoło na pożegnanie.
Pomachał swojej dziewczynie i z niezwagą obdarzył uśmieszkiem Nine i Pedro po czym wyszedł szybko ze szpitala. Przekraczając jego próg poczuł ulge. Cóż nieprzepadał za takimi miejscami. Ból i cierpienie, igły strzykawki same nieprzyjemne rzeczy. A co najgorsze widok stanu jego dziewczyny, który tak w szybkim tempie uległ zmianie i nie wiadomo kiedyodzyska prawidłowy tor. Właśnie tor. Musiał myśleć o konkursie. A szczególnie o znalezieniu dobrejpartenerki, która będzie godna zastąpić Delfi. Tylko kto? Pary są już utworzone a do konkursu nie wiele czasu.. Luna z Matteo, Ambar z tym swoim chłoptasiem, Jim z Nico a Ramirro z Yam. Nosz kurcze każda zajęta.. oprócz.. Jazmin. O tak ktoby miał zastąpić Delfi jak nie jej najlepsza przyjaciółka? Na pewno się zgodzi, myślał.. błędnie
- Nie ja nie mogę zrozum. To miejsce Delfi ne mogę jako jej przyjaciółka. Po za tym ktoś musi kręcić konkurs prawda? - pyta podekscytowana. Natomiast chłopak wzdycha opierając łokieć o stolik.
- Naprawde? Prosze uratuj mnie - wzdycha nie wiedząc jak przekonać rudowłosą
- Poproś inną.. - stwierdza rozglądając sie po barze.
- Wszystkie mają partnerki... - wzdycha zrezygnowany. Musi odpuścić..
- a... Nina? - pyta zauważając ją w rogu
- Ty oszalalaś? ona chyba nawet nie jeździ i jej nie znosze - tłumaczy uważnie mimo wszystko obserwując nastolatkę czytającą książkę w rogu.
- To chyba twoja jedyna szansa. Zapytaj Pedro on wszystko o niej wie - stwierdza Jazmin klepiąc go po ramieniu po czym odchodzi. A może ma racje? Ale czy ona zechce? Po co ja ją wkurzałem? Teraz może odmówić... zarezykuje .. myśli Argentyńczyk.
Chłopak byl calkowicie pochłonięty próbą z młodą meksykanką. Chcial by byli jak najlepsi a do tego trzeba włożyć wiele wtsilku czasu i mozolnych prób. Drugim powodem starań Wlocha była konkurencyjna para, ktora ich obserwowala udając że jeździ. Matteo natomiast nie byl głupi i szybko zrozumiał, że ich obserwują. Tylko po co.. Powinni skupic sie na sobie i na swoim układzie i precyzji czy synchronacji. Czuł, że obserwowali go tylko po to by wychwycić ich błędy by potem odpowiednio je wykorzystać. Doskonale wiedział o co im chodzi. Przejrzal ich zamiary juz kilka dni temu podsluchujac ich rozmowę.
- Matteo może wystarczy ci dziś. Co? Taki nie obecny jesteś - sugeruje dziewczyna ze smutkiem patrząc na chłopaka. Kładzie dłoń na jego czole w celu sprawdzenia jego temperatury. Dziewczyna byla zdziwiona zachowaniem partnera, który w jednej chwilki opadł z sil. Co nie przydtoji " królowi Pawiowi"
- Nic mi nie jest Luns przepraszam. Może skończmy na dzis- wzdycha czując spojrzenie blondynki i jej partnera.
- Nie poznaje cie Matteo wiesz?- odzywa sie Argentynka
- Nie rozumiem. I nie interesuje mnie to Ambar
- A może przypomnieć ci ze byliśmy partnerami w takim konkursie... - synuuje
- To bylo dawno - prycha nastolatek czując spojrzenie szesnstolatki.
- To wy sie znacie?- pyta zdezorientowana. Chłopak kiwa niechętnie głową chcąc zapomnieć o tamtym.
- muszę odpocząć- odpowiada Valente nie patrząc ns nich. Myślała ze chce jej pomoc a on tylko chce zemsty na blondynce. Jak mogla sie tak pomylić? Odeszła nie patrząc na Wlocha
- Ale Luna... - jęknął wystawiając dłoń ku niej czekając aż ją chwyci a on sprytnie ją przyciągnie. Niestety Luna była juz daleko. Balsano posłał ostre spojrzenie w stronę blondynki, ktora nawet się tym nie przejels lecz zasmisla sie po czym idgarnela włosy i obrala kierunek szatni. Wloch nie miał zamiaru jej tego darować, dlatego i bral ten sam kierunek podążając za bylą partnerką. Poszedłem za nimi by usłyszec ich rozmowe
- poudajesz, że zerwaliśmy tak i w ten sposób zbliźysz sie do Luny zmawiając jej, że nadal ją kochasz i pzepraszasz.. Wszystko by Ci od nowa zaufała - stwierdza blondynka zamykając szafke odwraca sie do niego.- Delfi i Gastona mamy z głowy - dodaje z satysfakcją
- Dobra zrobie to kochanie - mówi dumnie całując jej policzk - Zaraz do niej pójde o ile nie jest z Matteo. Nie kumam jak mogłaś być z nim w parze - stwierdza z obżydzeniem.
- Kiedyś go kochałam ale byłam z Gastonem więc tylko na torze byliśmy parą. To przez Delfi nagadała mu coś pewnie i mnie nie chciał. Stare dzieje, lecz rany niezabliźniły się jeszcze nas popamiętają - mówi dumnie.
Matteo słysząc to przypomnial sobie co wcześniej łącztło go z blondynką. Owszem było piękne ale miało kolce. Byli tylko partnerami a jej serce miał Gaston. Balsano zbytnio nie zależało na blondynce tak jak teraz na Lunie i nie chciał stracić przyjaciela. Jednak był zazdrosny o ich związek. Sam nie rozumiał. Może to zauroczenie. Bo do Luny czuje coś większego co musi być miłością. Właśnie Luna, musze ją ostrzec. Jak najszybciej za nim da sie mu omamić. O nie! Nie na mojej warcie! Mówi gotowy niestety przerywa mu telefon od Gastona. Odbiera nie chętnie.
- Tak Gaston? Śpieszy mi sie coś ważnego? - pytam obserwując tą dwójkę nie chcąc ich stracić z uwagi.
- Delfi jest w szpialu - mówi przejęty lecz nie ma w sobie na tyle empatii jaką miałby kochający chłopak.
- Co się stało? - mówi przejęty wiedząc, że to może być sprawka rywali w konkursie wrotkarskim.
- Miała wypadek na wrotkach ma skręconą noge a ja nie mam parnerki - jęczy jak dziecko, któremu zabrali zabawke. są przyjaciółmi ale także Matteo nie przepadał za jego zachowaniem względem brata, dziewczyny czy jej siostry. Niestety Argentyńczyk go nie słuchał.
- Powinieneś odpuścic konkurs i zająć sie Delfi - radzi mądrze. Niestety kumpel go nie słucha.
- Nie! Musze wystartować.. znaleźć partnerke.. Jazmin nie może a podpowiedziała bym zapytał Nine...
- Serio? przecież ty jej nieznosisz - prycha dumnie Balsano nie wierząc w ten duet.
- Podobno jezdziłas dobra. Dzięki.. w sumie za nic ide ją znaleźć - rozłańcza sie z niezadowoleniem spowodowanym brakiem wsparcia w przyjacielu. Matteo starał sie lecz nie mógł wpłynąć na przyjaciela.
Szybko powędrował na tor z nadzieją, że ostrzeże Lune. Gdy zobaczył ją na torze w towarzystwie Meksykanina podszedł szybko zdziwiony za to na twarzy Simona można zauważyć uśmiech. Nastolatka była w doskonałym nastroju dzięki byłemu chłopakowi. Wygląda na to, że czas leczy rany a mekdykanka nadal go kocha. Nie zdąrzył jej ostrzec. Nie było już sensu. Teraz miał nie tylko konkurenta na torze ale także o serce dziewczyny..
Nastolatek wyszedł ze szpitala po rozmowie z lekarzem i swoją dziewcyną. Doktor rozwiał jego wszelkie nadzieje na wystartowanie w konkursie z jego dziewczyną. Miała zwykłe zwichnięcie ale mim to nałożyli jej krótki gips bo do kolan i to na 2 tygodnie a konkurs już za tydzień. To niesprawiedliwe.. pomyślał. Tak jak życie które ciągle marnuje. Zdaje sobie z tego sprawę. To nie przez zemstę blondynki, której nie da sie udowodnić. To kara za to jaki jest i jak traktuje najbliźszych i znajomych. Jednak nie może się zmieniić. Nie to że niechciałby tylko przez to czego wymaga Rey i jego rodzice. Miał już serdecznie ich dość. Tęsknił za życiem za nim jego rodzice zadłużyli się u Reya gdyby nie to teraz byłby inny. A także nie musiałby udawać związku z dziewczyną której nawet nie kocha. A najważniejsze mógłby podążac za swoją pasją jaką jest muzyka. Jednak to jest mu zabronione. Nakazano mu żyć inaczej niź tego chciał. Ludzie nie postrzegają go takim jakim, jest naprawde tylko takim jakim musi być. Zakichaną marionetką na sznórkach kierowaną z góry. Nie może mimo ciągłego wyrywania uwolnić się. Ale tego nikt nie rozumie. Ma serce, jest czuły i bardzo wrażliwy udaje silnego by nikt go nie zranił. Ma artystyczną dusze tak jak jego brat lecz widział jak rodzice przez to się go wypieli. Nie chciał podzielić jego losu. Nieraz ukrywał się na obrzerzach miasta z gitatrą i aparatem ale to pozostanie jego tajemnicą. Jednak w żadnym z tych hobby nie mógł dorównać bratu czy tej kujonce. Właśnie skoro o niej mowa musi ją znaleźć i zapytać czy z nim wystartuje w konkursie. Jeśli nie ona to kto? Skoro Delfina ma talent do tego to i jej siostra. Tak samo jak onn i Pedro względem muzyki. Musi jakoś przekonać do tego argentynke tylko jak? Ma świadomość, że owa dziewczyna może mu odmówić ae wierzył, że jeśli pokaże jej sie z zupełnie innej strony to mu się uda! Tak jak pisze Felicyty '' chęci to klucz do sukcesu '' czy '' każdy człowiek zasługuje na drugą szanse chodzby niewiadomo jaki błąd popelnił. Ludzie są ulegli grzechu, mają słabą wole. Nawet ty mógłbyś popelnić zły krok i upadasz lecz znajdzie sie osoba, która poda ci renkę byś wstał i szedł na przód'' Dziwna ta sentencja. Zdania strasznie pokręcone lecz on wiedział co autorka ma na myśli. Te słowa były mu tak bliskie. Tak potrzebował Anioła który mu pomoże. Wyborem jaki on będzie pozostanie mu. Młoda Simonetti nadaje się na jego Anioła. Jest rozważna, mądra i nawet ładna. Tylko to młodsza siostra jego dziewczyny. Nic więcej.
- O Gasti! - mówi uradowany przyjaciel chłopaka zauważając go w parku
- Tak Balsano to ja. Cały i zdrowy jak widać - odpowiada pokazując na swoją osobe.
- Ale coś smutny. No nie tryskasz energią - zauważa Włoch który najlepiej zna ciemnego blondyna
- A z czego mam tryskać radością? Straciłem partnerkę więc musze ubłagać jej siostre z którą zdrzemy koty jak mało kto- wzdycha. W pewnym sensie zaczyna wyczuwać wyrzuty sumienia
- Ninę? Ona jeździ na wrotkach? - pyta zdziwiony osiemnastolatek na co Gastoon kiwa głową.
- Według Jazmin i Pedro a on jest jej najlepszym przyjacielem - zauważa
- Twój wróg i twój brat byliby ładną parą co nie? - pyta ze śmiechem. W Gastonie wzmacnia sie ucczucie gniewu i zazdrości nawet nie wie dlaczego.
- To że się przyjaźnią to nie znaczy że będą parą - prycha zirytowany spostrzerzeniem przyjaciela.
- Masz racje Pedrito leci na twoją laskę - wyjaśnia szatyn pewny swoich słów.
- O czym ty mówisz? To nie prawda! Oni się tylko tolerują.
- Jak ty i Nina? - podpuszcza go ze śmiechem.
- Nieprawda! Nie znosze jej tylko to moje wyjście awaryjne - wywraca oczami
- Tak jasne wmawiaj sobie lecz niezapomnij! Kto się czubi ten się lubi - wali go w ramie delikatnie.
- Znajdz sobie lepiej dziewczyne Balsano a nie będziesz snół teorie na temat parowania ludzi. Sam sie z kimś sparuj - radzi mu Argentyńczyk zmęczony jego pomysłami. Balsano ma wybujałą wyobraźnie.
- A co jak znalazłem? - pyta tajemniczo co draźni Peridie. Znał go na wylot. Ale w kim się zakochał nie miał bladego pojęcia. Szczerze to żaden z nich nie zwieżal się mu ze swoich miłostek. Owszem swiązek Gasfiny był bardzo znany Włochowi w sumie nie tylko jemu, ponieważ para cały czas chwaliła się z innymi swoim '' szczęściem'' jednak to była gra o czym Matteo wiedział i niepopierał ale co mógł w tej sytuacji zrobić? Sam Gaston tkwł w tym układzie jak śliwka, która wpadła w kompot.
- Kto to? - pyta ciekawy osiemnastolatek uważnie ilustrując przyjaciela. W kim mógł się zakochać? Wpatrywal się w dusze przyjaciela co rzadko robił komukolwiek. Prawie już zapomniał jak sie to robi. Przez rodziców zapomniał o wszystkim co nigdyś kochał i szanował oraz czcił. Mimo szczerych chęci nie mógł dowiedzieć się o jaką dziewczynę chodzi nastolatkowi. Balsano zaprzeczył głową nie chcąc m mówić prawdy, ponieważ Gaston nienawidził Luny prawi w takim samym stopniu jak Niny.
- Zobaczysz niedługo a teraz idz do Niny bo z kim ja będę konkurował co? Chyba nie masz namyśli Ambar i tego cieniasa co? - namawia przypominając mu o rywalizacji, którą chłopak uwielbiał. Zacisnął pięści i wstał z ławki kierując sie do domu Simonetti. Matteo mial racje musial coś z tym zrobić. Nie mógł zwlekać bezwzględu na wszystko. Pokonując Ambar i Simoa zemści sie na nich za siebie i za Delfinę. Rywale jeszcze nie wiedzą z kim zadarli.
Wrotkowisko zawsze przepełnione tłumem wrotkarzy czy uczniów BSC. Dzisiejszy dzień wcale nie jest inny. Tłum się nasila i każdy przyszedł oglądać próby do konkursu wrotkarskiego. Ludzie pili koktajle stojąc tuż przy barierce. Gdzie niegdzie się przepychali. Noco i Tamara z ledwością to wszystko ogarniali a najgorsze to, że Pedro nie było w pracy, której rąk do niej brakowało. Jednak musieli sobie radzić. Niestety niebyło to łatwe bo wraz z giodziną drugą, która wybiła panował największy ruch w kawiarni jak i na torze. A paary starujące w zawodach aż biły się o najlepsze części toru by móc ćwiczyć. Taki sam zamiar miałMatteo. Jednak to nie był jedyny z jego zamiarów. Wyszedł ze szkoły z Luną i Gastonem. Peridia był zdziwoiony dlaczego Balsano trzymaal Lunę za rękę lecz był tak pochłonięty swoimi problemami że nawet nie zaczynał tematu wolał pomarudzić na swój los.
- O co znowu chodzi? - pyta Matteo spoglądając na kumpla - zgadne .. Nina?- pyta głupio znając odpowiedz
- Tal- chłopak nerwowo podrapał się po karku. Nie chciał teraz o tym mówić w obecności Valente która była najlepszą przyjaciółką dziewczyny
- O co chodzi?- wtrąciła Luna zatrzymując się naprzeciw obu chłopaków. Musiała wiedzieć wszystko. A szczególnie jeśli chodzi o jej najlepszą przyjaciółkę.
- O nic - mruknął pod nosem Peridia patrząc na swoje buty.
-Ohh poprostu Nina go teraz olewa gdy jest mu potrzebna chce być miły - prycha włoch wsypując kumpla.
- Wcale sięjej nie dziwie po tym jak traktujesz ją Delfi czy Pedro po za tym ja wiem, że chodzi o coś więcej ale nie mogę ci powiedzieć - wzrusza ramionami chwycąc mocniej nadgarstek swojego partnera. Osiemnastolatek patrzy na nią zdziwiony.
- No co? Znam jej tajemnice a także to co dotyczy Gastona. To arogancki ekcentryk - prycha nastolatka.
- No dobrze chodzmy na próbę i nie mówmy o nich tylko o nas...
- Jakich nas Matteo? - pyta ze zdziwieniem
- O udawanych nas - poprawia ze śmiechem. Widzi przechodzących obok Simona i Ambar posyłających im wredne spojrzenia. Ani ona ani on niechcą zaczynać kłótni z '' perfekcjonistami'' więdzą, że to nic nie da dlategu unieśli dumniegłowy trzymając sie mocno za ręce po czym podążyli w strone Rollera. Gdy weszli do budynku młoda meksykanka zdziwiła się liczebnością ludzi na torze jak i w barze. Natomiast mu ten widok nie był obcy. Doskonale wiedzial, że przyszli tu popatrzeć na próby uczestników. Przepchał się przez tłum gapiów ciągnąc Lunę za sobą. Udało sie! Po chwili byli na torze. Jedno spojrzenie Balsano wystarczyło by wszyscy opuścili tor. Gaston włączył im ich piosenkę. Chłopak i tak nie mógł wziąść udziaału w konkursie dlatego robil wszystko by kibicować przyjacielowi. Co bardzo mu pomogło. Spojrzał partnerce w oczy dodając jej odwagi. Niepewnie wysunęła dłoń, którą on natychmiast chwyci obracając ją przyciąga do siebie. Kontem oka widzi w oddali dawnego chłopaka nastolatki. Wykorzystuje to i składa namiętny pocałunek na oczach widzów jak i samej dziewczyny. Mimo zdziwienia odwzajemniła pocałunek czując stado motyli w brzuchu natomiast chłopakowi coraz mocnieej biło serce. To nie był pocałunek na pokaz. On o tym wiedział ona natomiast wręcz przeciwnie. Gdy oderwali się po dwóch minutach publiczność zaskocczyła ich gromkimi brawami lecz reakcja Simona i Ambar nie były podobne. Na ich twarzach malowała się złość i zazdrość. Meksykanin zacisnął pięści. Miał zamiar tam iść i przywalić konkurenntowi lecz jego partnerka go postrzymała szepcząc coś na ucho. Kiwnął głową ppatrząc płomiennymi oczami na swoją byłą dziewczyne, która tylko się uśmiechnęęła do Balsano szybko zjeźdzając z toru. Chłopak popatrzył na Peridie, który gestem kazał iść za nią więc i chłopak tak postąpił. Luna wjechała do pomieszczenia z szafkami. Usiadła na ławce uśmiechając się sama do siebie nie mogła myśleć o niczym innym tylko o pocałunku Matteo. Nie mogła pozbyć się motyli w brzuchu lecz gdy przypomniaała sobie, że na pewno zrobił to by dopiec Simonowi. Bolało ją, że to ona chciała udawać związek a czuła do niego prawdziwą młość. Nie przez udawanie. W tym czasie Balsano wszedł do szatni. Widząc dziewczynę od razu podszedł do niej z wyrzuyami sumienia. Luna spojrzała badawczo na niego chcąc odkryć jego prawdziwe zamiary.
- Luna.. możemy porozmawiać? -pytawskazując wolne miejsce obok niej.
- Jasne.. powinniśmy - wdycha głęboko zestresowana tym co się przed chwiilą stało na torze.
- A więc.. ten pocałunek.. on nie był udawany naprawde - przyrzeka przykładając dłoń do klatki piersiowej.
- Co masz na myśli? - pyta zdziwiona dziewczyna nerwowo bawiąc się stosem branzoletek na ręce. Zaśmiał się cicho na trik nerwowy nastolatki.
- To.. że się w tobie zakochałem.. od początku to nie jest udawane ale ty myślisz, że jestem jak Gaston a to nieprawda. Jestem inny. Tak jak i on gdzieś w środku jesteśmy uczuciowi. Nie jestem skałąLuna mam uczucia... tylko co ty do mnie czujesz..? - mówi z nadzieją, że jednak coś czuje. Dziewczyna chwyciła jego dłoń przyciągając do swojego policzka. Natomiast swoją zmierzwiła mu włosy.
- Też jestem w tobie zakochana Matteo.. ale Gaston.. nie mógłbyś ze mną być.. co by on pomyślał.
- Luna nie obchodzi mnie on! Kocham Ciebie i niepozwole ci uciec - szepcze przyciągając ją na kolana i całuje policzek nucąc '' Siento''
- Czyli co teraz ? - pyta ciekawa brunetka
- Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją prawdziwą dziewczyną? - pyta patrząc na nią uważnie.
- Tak. Kocham Cię! I chce być z Tobą! - wykrzyczala wzruszona mocno go tuląc. Nawet nie myślała, że ich relacja w tak szybkim czasie uformuje się w związek. Ale cieszyło ją to. Tak samo jak i jego.
- Obiecuje. Nie jestem taki jak Alvarez. Naprawdę Cię kocham. Nie obchodzi mnie co myślą inni. To jest prawdziwe i nasz. Czuje.. cierpialem nie bbyłem sobą.. lecz przy tobie staje się kimś kogo mogę zaakceptować - szepcze przytaczając słowa własnej piosenki. Dziewczyna ociera leccące z jej oczu łzy.
- Ja znam tę piosenkę.. twoją piosenkę - poprawia nadal pogrążona we wzruszeniu.
- Ale skąd? - pyta zdziwiny chłopak.
- Śniła mi się. A co? - pyta z uśmieszkiem
- Mi tak samo. Jaki znieg okoliczności - mruknąłw jej włosy po czym pocałowal cółko.
- Kocham Cię Matteo
- A ja ciebie Lunita....
A potym znów złączył ich usta w namiętnym pocałunku, który wyrażał wszystkie uczucia
- Już na zawsze.. razem.
-----------------------------------------------------------------------------------
hejka. Witam was w 5 rozdziale. Troche dliyzszym ale nie na tyle ile bym chciala... widzicie zmianę lekką gastonka? Wiec go bie linczowac! Jego zachowane ...moge wytłumaczyć.. Jest 6 tajemnic w tej opowieści.. Dlaczego są takie relacje miedzy bohaterami... Ujawnie je w przyszłości. Lutteo nie ma tajemnic i jest razem wiec to wasz ulubiony rozdzial prawda? Dziekuje za to ze jesteście. Do kolejnej następnej soboty!
Marlene❤
OdpowiedzUsuńPrzychodzę...z 15-dniowym spóźnieniem. Ale jestem. Rozdział przeganielny! Ninka zlewa Gastiego hihi tak trzymaj Ninka! Scenka z Lutteo! Przeszłaś samą siebie! To po prostu..brak mi słów. Mamy Lutteo <3 Słodkie Lutteo. I ten pocałunek, te wyznania...OMG!!! Jestem wniebowzięta. Po prostu nic więcej ni umiem powiedzieć. Tak kocham Lutteo ♥♥♥ Mam nadzieję, że w kolejnym także dostanę słodką scenkę Lutteo, no i że mi ich tak szybko nie rozbijesz!!!
UsuńKC! <3
Marlene ♥
Pattie❤
OdpowiedzUsuńMoje kochane Lutteo, wreszcie razem! Oni są tacy słodcy, naprawdę. Mieć chłopaka takiego jak Balsano to skarb. Luna jest ogromną szczęściarą.
UsuńPelfi! Cieszę się, że Delfi wreszcie coś zrozumiała. Liczę, że Pedro pomoże jej się zmienić i wydobędzie z niej całe dobro. I oby podobnie było z Niną i Gastonem. Swoją drogą, czego on się spodziewał? Że Simonetti się zgodzi? Oj nie. Po tym wszystkim co jej zrobił? Też bym się nie zgodziła. Fakt, każdy zasługuje na drugą szansę, ale najpierw niech się o nią postara.
Trochę smuci mnie fakt, że Matteo nie może ufać swojemu "przyjacielowi". Tak nie wygląda prawdziwa przyjaźń, Gaston powinien się zmienić!
Ale faktycznie, coś już zaczyna się dziać i Perida zaczyna pokazywać tą swoją prawdziwą twarz, tą lepszą. Oby tak dalej!
Weny i buziaki ♥
Lauruuunia❤
OdpowiedzUsuńZrekompensowałaś mi ostatni rozdział na tamtym blogu! LUTTEO <3 Ten rozdział zdecydowanie jest moim ulubionym! Ta dwójka jest taka słodka, najpierw jeden całus, potem drugi, nie no rozpływam się!
UsuńKocham cię za ich scenę, ta dwójka wygrywa wszystko.
Ciężko mi się skupić na czymkolwiek innym, jednak spróbuję jakos skomentować postawę Gastona. Po raz pierwszy dostrzegłam w nim ludzkie odruchy, a przede wszystkim strach, będący przyczyną jego negatywnych zachowań. Boi się, dlatego stara się to ukryć, zgrywając pewnego siebie aroganta. Dobrze Nina, nie dawaj mu się! Nie ma nic za darmo, najpierw niech udowodni jej, że może się zmienić, a później żebra o wystartowanie w konkursie. Biedna Simonetti, dlaczego już nie jeździ?
Na koniec optymistycznym akcentem dodam, Lutteo <33!
vicky❤
OdpowiedzUsuńMarta❤
OdpowiedzUsuńJak cudownie!😍 Lutteo!
UsuńTo jest jeden w z moich ulubionych rozdziałów!!!
Pelfi też.. 😍 Pedro jest cudowny i mam nadzieję, że niedługo będzie z Delfi.
Gaston powoli się zmienia. W pewnym momencie serio pomyślałam, że jest zazdrosny o Ninę. Może tak jest naprawdę¿
Luna i Matteo.. jak to dobrze, że w końcu wyjawili swoje uczucia. I te beso💋💋. 😍😍
Jestem ciekawatych wszystkich tajemnic. Mam nadzieję, że niedługo dowiemy się chociaż o jednej...😊
Pozdrawiam, życzę weny😘
Już czekam na nexta...🌟😍
Alai❤
OdpowiedzUsuńDaria❤
OdpowiedzUsuńDiana❤
OdpowiedzUsuńTulusia❤
OdpowiedzUsuńCudownie piszesz jestem twoją nową fanką i czytelniczką. Pozdrawiam Solcia
OdpowiedzUsuń